poniedziałek, 17 października 2011

Owieczki....

Znajomi-autochtoni, przyzwyczajeni do widoku owiec na szkockich pastwiskach nie potrafią się nadziwić mojemu bzikowi na punkcie tych zwierząt. Dla nich są one czymś tak naturalnym, jak deszcz. Dla mnie jednak stanowią nie lada atrakcję, jaką stanowiłby np. kangur w Australii. Każda wyprawa w highlandy, czy chociażby Pentlandy, jest dla mnie okazją do łapania owiec we flesze obiektywu. Przeważnie nie stawiają oporu. Zazwyczaj patrzą na mnie podejrzliwie, ale żadna jeszcze nie poprosiła o skasowanie fotki z ich wizerunkiem z karty SD. Do tych bardziej rogatych podchodzę z większą ostrożnością (wrodzony instynkt samozachowawczy), mimo, iż ryzyko tryknięcia nie jest zbyt wysokie.

owce w Pentlandach, rozkoszujące się letnim słońcem i ironicznie spoglądające na kolejnych paparazzich

poza nr 5, specjalnie dla turystów
A kuku!

ciekawość jest obopólna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz